tolpa green

… czyli czy w tym przypadku polska marka kosmetyczna i dobry skład okazały się gwarancją sukcesu?

Jeśli regularnie śledzicie moje twarzingi „na żywo”, które nagrywam dla Was na IG story, na koncie naszego bloga, to piankę tę zapewne świetnie już kojarzycie i wiecie też, że długo nie umiałam jednoznacznie powiedzieć, co o niej sądzę. Tak, potrzebowałam sporo czasu, by poukładać myśli na temat tego produktu. Mam cerę naczynkową, wrażliwą i do pielęgnacji mojej twarzy podchodzę uważnie, ale i ostrożnie. Z takiego produktu, do mycia twarzy, korzysta się przecież codziennie, czasem dwa razy dziennie, więc nie ma mowy o pomyłkach i produktach, które potencjalnie mogłyby jej zaszkodzić – kontakt ze skórą jest zbyt częsty, by ryzykować. Dzisiaj, pełna przekonania i pewna swojej ostatecznej opinii, przychodzę z pełną recenzją tego produktu. Czy ta pianka jest faktycznie idealna dla cery jakiej jest przeznaczona, czyli dla cery naczynkowej, delikatnej i skłonnej do podrażnień? Zdecydowanie tak. Co z pozostałymi kwestiami? Zapraszam do „wskoczenia” w tekst.

tolpa green

Mamy tu do czynienia z produktem hypoalergicznym, przeznaczonym dla skóry: wrażliwej, z rozszerzonymi naczynkami, zaczerwienieniami. Producent wskazuje też na opakowaniu takie informacje jak roślinne składniki, w składzie mamy znaleźć: fiołek wonny i jeżówka (do analizy składnik po składniku oczywiście przejdziemy za chwilę), a także, że jest to produkt przyjazny dla skóry wrażliwej ze względu na brak parabenów, mydła i SLS-u, alergenów, sztucznych barwników, PEG-ów, donorów formaldehydu (bardzo ładnie, a nawet cudownie, ze strony producenta, że o to zadbał, ale sprawdzimy, czy nie wrzucił nic równie lub mocniej drażniącego – ja wierzę w to co na opakowaniu, ale składom wierzę najbardziej – znacie mnie).

Tołpa przekazuje filozofię „mała wielka pielęgnacja” – codzienne, drobne, ale przemyślane czynności to suma małych rzeczy, która daje duży efekt. Absolutnie się zgadzam z takim podejściem do pielęgnacji i sama go wyznaję i praktykuję. To banał, ale to prawda, że z małych elementów buduje się całokształt.

Zaczniemy od kwestii technicznych:
Pojemność: 150 ml
Cena: ok. 12 złotych
Opakowanie: Przezroczysta butelka z pompką robiącą z produktu pianę. Widać zużycie, widać ile pozostało do wykończenia opakowania. Dozownik jest bardzo wygodny i niezawodny – wciska się go łatwo, sprawnie i szybko. Konsystencja przezroczystego płynnego żelu, w sekundę zamienia się w piankę.

butelka

Skład:
Aqua – woda 🙂
Glycerin – gliceryna ma działanie nawilżające i jest bardzo pożądana dla cer suchych
Cocamidopropyl Betaine – bardzo łagodna substancja myjąca
Sodium Lactate – substancja nawilżająca, mająca zdolność przenikania przez warstwę rogową naskórka
Xylitol – ksylitol, tzw. cukier brzozowy to alkohol cukrowy, nawilża i oczyszcza, opóźnia proces starzenia, zapobiega stano zapalnym, działa antybakteryjnie, a w niewielkich ilościach, znajdziemy go w ludzkim organizmie
Peat Extract – ekstrakt z torfu, działanie przeciwzapalne, bakteriobójcze, ściągające, łagodzi podrażnienia
Viola Odorata Flower Extract – wyciąg z fiołka wonnego, składnik dla skóry naczynkowej, wrażliwej, z trądzikiem różowatym i pospolitym. Zmniejsza kruchość naczyń krwionośnych, uszczelnia i uelastycznia ściany naczyń, pomocny w przypadku objawu „ciężkich nóg”. Przyspiesza gojenie niedoskonałości, rozjaśnia skórę, likwiduje rumień, podrażnienia i zaczerwienienia. Łagodzi uczulenia, wysypki skórne, egzemę, liszaj, a także podrażnienia i stany zapalne oczu i spojówek. Stosowany jako lek w chorobach siatkówki oka. Działa kojąco, odżywczo, nawilżająco i ochronnie. Dodatkowo ma działanie antyoksydacyjne, opóźnia procesy starzenia, stymuluje białka skóry do syntezy. Nadaje kwiatowy zapach i neutralizuje niepożądane zapachy w kosmetyku.
Echinacea Purpurea Extract – wyciąg z jeżówki purpurowej, przeciwutleniacz, antyoksydant, substancja antybakteryjna, substancja antyseptyczna, przeciwzapalna, substancja grzybobójcza, fungicyd, substancja lecznicza, substancja ochronna, substancja przeciwzmarszczkowa, substancja tonizująca

Sodium Pca – nawilża
Glycine – spienia produkt, nadaje mu lepkości
Fructose – cukier owocowy, nawilża
Urea – mocznik, nawilża
Niacinamide – witamina B3, stymuluje syntezę kolagenu, działa odmładzająco i przeciwzmarszczkowo. Rozjaśnia przebarwienia, poprawia nawilżenie, wzmacnia barierę lipidową skóry, działa silnie antyoksydacyjnie, leczniczo i przeciwzapalnie i gojąco na skórę trądzikową i z trądzikiem różowatym
Inositol – uszczelnia uszkodzone naczynia krwionośne i zapobiega kolejnym pęknięciom, może cofnąć proces pękania i doprowadzić do wchłonięcia się tzw. pajączków
Lactic Acid – kwas mlekowy, nawilża
Hydroxyethylcellulose – zwiększa lepkość preparatu
Propylene Glycol – konserwant
Polysorbate 20 – emulgator
Parfum – zapach
Tetrasodium EDTA – konserwant
Phenoxyethanol – konserwant
Caprylyl Glycol  – zapobiega wysychaniu kosmetyku
Skład jest prawie bardzo dobry. Prawie! Jedyne, co niestety przeoczyłam kupując, a co bardzo mi nie odpowiada w tym składzie to Tetrasodium EDTA. Przyjmuje się, że EDTA stosowany w niskich dawkach jest nieszkodliwy dla organizmu. Jednak w dużym stężeniu, jest substancją drażniącą skórę i błony śluzowe. Szczególnie groźny jest w formie rozproszonej w powietrzu. Uważam, że można było delikatniej zakonserwować ten produkt, dlatego nie stosowałam go codziennie.

To teraz na temat tej pianki, w sensie nie samej nazwy, a piany wyciskanej na dłoń. Według mnie jest za mało spieniona, za mało gęsta, treściwa, trochę zbyt płynna. Jakie to ma odzwierciedlenie w praktyce? Trzeba jej sporo wycisnąć, żeby mówić o porcji, która umyje nam całą twarz. Niestety, to największa wada tego kosmetyku – jest bardzo niewydajny.
W zetknięciu ze skórą wykazuje świetną przyczepność do powierzchni, nie spływa, nie skapuje ani z dłoni, ani podczas masażu twarzy. Ma bardzo przyjemną, aksamitną konsystencję i za to z kolei bardzo go polubiłam – używanie go jest po prostu bardzo przyjemne, a jak ktoś kocha się w kwiatowych zapachach, to już w ogóle, na pewno przepadnie.

konsystencja

Działanie produktu oceniam wysoko – to znaczy tak jak wspomniałam na wstępnie, kosmetyk ten, robi wszystko to, co obiecał producent na jego opakowaniu – koi, łagodzi, przynosi ulgę, spokój, nie ściąga skóry, a do tego faktycznie oczyszcza w sposób delikatny i skuteczny. Świetnie radzi sobie z potem, zanieczyszczeniami, kurzem, brudem, a także z domyciem resztek makijażu. No właśnie. Nie na darmo napisałam „resztek”. Jeśli jest to drugi w kolei produkt, którym myjecie skórę (po np. płynie micelarnym lub olejku), bo stosujecie oczyszczanie dwuetapowe – to demakijaż przebiegnie świetnie, nie powinnyście mieć mu nic do zarzucenia (prócz wspomnianej kwestii wydajności oczywiście), ale jeśli chcecie zmywać nim makijaż solo, raczej nie będziecie zachwycone. Żeby całkowicie zmyć nim makijaż, tak „od A do Z”, trzeba poświęcić na to i sporo czasu i nie mniej samego produktu, ponieważ nie obędzie się bez dwukrotnego mycia twarzy i to też nie w stylu ekspresowego „raz-dwa-trzy i gotowe”, ale trzeba odpowiednio długo pomasować skórę i dać mu też chwilę na rozpuszczenie make-up’u. Na pewno nie jest to produkt stickte do demakijażu,ale nikt nam tego nie obiecał, więc nie zarzucę mu tego jako ogromny minus – trzeba wiedzieć na co się decydujemy przy zakupie.

Nie żałuję, że go kupiłam, że wypróbowałam, bo nie jest to zły kosmetyk. Obietnice są spełnione, kosmetyk doskonale sprawdza się do cery, do której jest według producenta przeznaczony, a do tego nie zaobserwowałam ani jednego ze skutków ubocznych jego kontaktu ze skórą. Słowo klucz jego działania to – delikatnie. Dla niektórych może być zbyt delikatne. Jednak ze względu na tak niską wydajnośćbrak efektu „wow”oraz EDTA w składzie, nie uważam, że jest to też najlepsza inwestycja; ani finansowa, ani pielęgnacyjna rewolucja.

Czy sięgniecie w przyszłości po ten produkt? Zainteresował Was w jakiś sposób? Czym obecnie myjecie twarz, jakich kosmetyków używacie i co o nich myślicie? Macie ulubieńców godnych polecenia? Stosujecie oczyszczanie dwuetapowe czy używacie jeden produkt do mycia i demakijażu?

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here